Moristoteles podbija Grecję cz. 1


Autor: morris2016
Tagi: długa podróż z psem   karmienie psa w podróży   pies w Grecji   daleka podróż z psem   pies na statku   pies w podróży   pies w samochodzie   Przeprowadzka z psem  
25 października 2020, 19:47

Hau!!!

To znowu  ja 

 

 

Cieszę się, że was nie zanudziłem moim psim życiem i miło mi że jesteście ze mną. W nagrodę jak mnie odwiedzicie dam się wam pogłaskać.laughing

 

Pierwsza noc psiespana w całości. Nie mogę się już doczekać zwiedzania okolicy. Obudziłem moją Panią o 7:40 (czyli w starym domu byłaby 6:40).

 

Moja Pani się stresowała, ale okazało się, że koło domu jest całkiem sobie niezły skwerek. Poznałem juz chyba z sześciu nowych kumpli. A ich cżłowieki zaczęli do mnie mówić ela, ela. Ale bardzo psiepraszam, ja na Elę nie wyglądam. Moja Pani też była nieco zdziwiona. Więc po powrocie do domu zajrzała do mądrych książek i wszystko się wyjaśniło. Eλα to po grecku chodź, i teraz wołają do mnie Morris Ela - mam dwa imiona, coś w stylu Jan Maria .... undecided.

 

 

 

Ten dzień był poświęcony na porządki. Trochę pomagałem i ciągałem szlafrok z sypialni do salonu przez balkon, ale mojej Pani to chyba nie pasowało bo denerwowała się na mnie. Kupili nowe firanki, więc chciałem im pomóc i zobaczyć czy się nadają. Ale się tym zmęczyłem, więc poszedłem spać. 

 

Nim się obejrzałem człowieki założyli buty. "Super idę na spacer!", ale co to? Drzwi od przedpokoju zostały zasunięte. "Zostaję?cryO nie!".

Nie było ich chyba z pół dnia. Ale w końcu przyszli. Nakrzyczałem trochę na nich, że za długo ich nie było i Pani jednak zabrała mnie na spacer.

 

Gdy wróciliśmy, zaczęło się rozpakowywanie prezentów dla Morrisa. Lubię prezenty. Dzisiaj dostałem nowe legowisko i dużo smakołyków. Pochowali je, żebym nie zjadł wszystkiego od razu. I tak wiem gdzie są, mam swoje sposoby żeby je dostać.   

 

Wieczorem poszliśmy po chleb, ale do piekarni nie chcieli mnie wpuścić. Więc poczekałem na krześle przed wejściem, jak normalny, grzeczny pies. Człowieki dziwnie się patrzyli i śmiali się ze mnie - albo do mnie (nie wiem). Nie wiedziałem czy coś mi się przykleiło do ogona czy co?

 

 

Po powrocie widzę, że wszyscy szykują się do spania. Zrozumiałem, że na załatwienie swoich spraw na dworzu będę miał tylko trzy szanse w ciągu dnia. Muszę wynegocjować lepsze warunki. Jakoś sobie z tym poradzę, wiecie - słodkie oczka, podam łapę i się uda - moja Pani zawsze po tym mięknie. 

 

I tak mi minął dzień. Szału nie było. Ale nowe wyrko mam.

 

 

Coś słyszałem o jakiejś jutrzejszej wycieczce. Poczekamy, zobaczymy.

 

Jutro napiszę Wam jak było 

 

 

c.d.n.

Madejki
26 października 2020
Dziewczynki słuchają z zaciekawieniem :)
Kocham wszystkie psy
26 października 2020
Super blog.Moris trzymaj się!-dasz radę
Zeus
26 października 2020
Fajne przygody

Dodaj komentarz