Moristoteles podbija Grecję cz. 5


Autor: morris2016
Tagi: pies w samochodzie   pies w podróży   Przeprowadzka z psem   pies na statku   pies w Grecji   daleka podróż z psem   karmienie psa w podróży   długa podróż z psem  
17 listopada 2020, 22:07
Hau 
 
To znowu ja
 
 
 
Postanowiłem napisać Wam moje dotychczasowe psiemyślenia z mieszkania w Grecji, bo jak już mówiłem, pamięć bywa zawodna.
 
Zacznę może od sprawy najważniejszej dla mnie, czyli stałego dostępu do Internetu, żeby mieć z Wami kontakt. Szczeknąłem o tym Panu na ucho i poszliśmy wieczorem na miasto, żeby zorientować się w temacie. Kupiłem sobie na razie Internet na kartę. Trochę tam mało Giga, psia kość i będę musiał oszczędzać się w pisaniu, a ja mam Wam Kochani tyle do wyszczekania! Dam radę.
 
Taka moja rada: gdy przyjedziecie do Aten i będziecie potrzebować Internet, to nie róbcie tych błędów, które zrobili moje człowieki. Kupili najpierw Internet na placu jakiejś Victorii, od człowieków, co sprzedawali ten Internet z plecaków. To nie jest najgorsze rozwiązanie, ale jest kilka lepszych. Jeśli już się na nich zdecydujecie, nie bójcie się dać im swoich danych, bo taki jest wymóg w Grecji. Chciałem dać im swój paszport (przecież po to go wyrabiałem, a nikt go nie chce tutaj oglądać) ale oni wzięli paszport mojego Pana. W sumie racja, i tak to on będzie płacił. Ja przecież jestem biedny jak mysz. A propos myszy. Znacie taki film „Myszon Impossible"? tongue-out W Niemczech miałem swój własny Myszon Impossible. Reguły były takie: kto w naszym domu złapał mysz, ten wygrywał. Powiem Wam, nie chwaląc się, byłem w tym naprawdę dobry. Moja Pani nie złapała ani jednej. Ja z Panem byliśmy w ścisłej czołówce (trochę mi pomagał - tak przynajmniej twierdził). Ale do brzegu. Z tego co podsłuchałem, Internet kosztuje 10 lub 12€ za około 10 GB. Te promocje cały czas się zmieniają. Na początku niby wszystko działało poprawnie. Internet jednak szybko się skończył. I to wcale nie dlatego, że siedziałem długo na Instagramie. Potrzebny był nowy pakiet. Poszedłem więc z Panem, tym razem do salonu firmowego, kupić kolejny. Oferta była korzystna, ale tak jak wspomniałem Wam na początku, muszę oszczędzać.
 
 
Druga rzecz w Atenach, która okazała się dla mnie bardzo psidatna, to bezpłatne przejazdy wszystkimi środkami komunikacji. Super sprawa, mówię Wam. Można wyskoczyć wieczorem z człowiekami do centrum miasta na kalamaka czy suvlaka i zimne piwko.
 
   
 
Trzecia sprawa, na którą zwróciłem uwagę, spacerując po mieście, to niespotykana ilość kotów. Małych i dużych, czarnych, białych, szarych a nawet rudych. Są po prostu wszędzie! Człowieki porobili im małe domki i codziennie je karmią.
 
 
Z reguły, jak idę na spacer, to chodzę na smyczy, żeby moje człowieki się nie zgubili. Jednak pewnego pięknego wieczoru (w sumie wszystkie są tu piękne, bo to przecież Grecja) moje człowieki poluzowali szelki i mogłem poczuć wiatr w ogonku. Minąłem drzewko pomarańczy, okrążyłem wielkiego kaktusa, dobiegłem do palmy, a tu nagle zza taakiej wielkiej juki wyskakuje jakiś kot. I taki tekst do mnie: „ Ej! Nowy! W tym parku rządzę ja." A ja mu na to: „ Serio? Chcesz o tym pogadać?".  Ja ci tu patrzę, a on się odwrócił, machnął mi kitą po nosie i w długą. To ja za nim. Trwało to kilka chwil, jednak tamten miał przewagę, bo terenu jeszcze za dobrze nie znam, więc udało mu się zwiać. Moje człowieki się na mnie zdenerwowali, że gdzie ja latam. Na nic zdały się moje słodkie oczka i tłumaczenia, że goniłem go, żeby pogadać. Szelki zostały z powrotem zapięte. 
Tak wielka ilość kotów to nie jedyna nowa rzecz, jaką zauważyłem w tym mieście. Wyobraźcie sobie, że nigdzie nie ma moich ulubionych psiekąsek! Byłem z Panią w kilku sklepach zoologicznych i nic! Jeden sklep z daleka wyglądał całkiem nieźle. Uradowany, pobiegłem w jego kierunku. Jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że jest to sklep z jedzeniem i akcesoriami tylko dla ptaków. Zastanawiałem się, czy one też chodzą ze swoimi człowiekami na zakupy. Długo nie czekałem na odpowiedź. Widzę, że same tu wpadają.
 
 
 
 
Szok i niedowierzanie! Na zewnątrz stoją nawet klatki z ptakami. Pstryknąłem sobie selfie przy nich. Nie wiem co to za gatunek. Później odkryłem, że takich sklepów jest tu dużo więcej.
 
 
 
 
Zadzwoniłem do babci i o wszystkim jej opowiedziałem. Babcia na to : " Ojojoj, biedny Morrisek. Chyba będę musiała wysłać ci paczkę". Aż mi się łezka w oku zakręciła. Babcie są szczególne, szczególnie moje. 
 
Teraz siedzę każdego dnia na balkonie i wypatruję kuriera, który dostarczy mi paczuszkę miłości.
 
 
Jak ją dostanę, na pewno Wam się pochwalę. A teraz wybaczcie moi mili, ale jest już późno, idę spać.
 
 
 
c.d.n.
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz