Psieprowadzka - wyprowadzka
Tagi: pies w samochodzie Przeprowadzka z psem pies w podróży pies na statku długa podróż z psem karmienie psa w podróży pies w Grecji daleka podróż z psem
20 października 2020, 00:15
HAU!!!
Jestem Morris
Jestem małym czteroletnim pinczerem, a właściwie największym na świecie - nie boję się żadnego psa. W sumie to im większy, tym lepiej (pod warunkiem, że jest za płotem :) )
Do tej pory mieszkałem w małej wiosce w Niemczech przy granicy z Polską. Było tam dużo trawy, drzew, pól, łąk, drzew, ogólnie dużo miejsca i dużo drzew (bo lubię sikać na drzewa).
Żyłem sobie spokojnie - spałem, biegałem, bawiłem się, spałem, jadłem, znowu troche spałem i jadłem smakołyki (ale nie wszystkie, bo świnią przecież nie jestem) . Ogólnie to lubiłem swoje dotychczasowe życie. W Niemczech biegałem za człowiekami, ale też za innymi psami. Miałem tam wielu psijaciół - Bruno, Rysia , Mika, Mori , Lusia, mały Alvin, który chyba za mną nie przepadał (zresztą o Alvinie dużo można by było gadać - kiedyś Wam opowiem), kuzyn Miki (ale on z Polski czasami przyjeżdżał w niebieskim Vanie), kuzynka Yoda - jej za dobrze nie znałem, kilka razy się z nią widziałem, ona też gdzieś wyjechała (będę o niej pamiętał), Agar, Lola, ale najbardziej lubiłem bawić się z sąsiadką Neli - to był doberman, ale się lubiliśmy, choć czasami broniła swoich kur przede mną, niestety była już stara i wyjechała na ostatnią wycieczkę. Nie wiem dokąd ale długo już jej nie ma i płakałem za nią.
To kilkoro moich psijaciół:
- ciocia Yoda - sąsiadka Neli - Bruno - kuzyn Miki
- kuzyn Ciastek
Pewnego dnia w moim domu zaczęło ubywać mebli, które lubiłem czasami obsikać. Wszystko dziwnie zmieniało miejsce i zrozumiałem, że coś się dzieje. Ale udawałem, że mnie to nie rusza (choć stresik był). Ale jak już zabrali moje łóżko, na którym pozwalałem spać człowiekom to już była przesada.
I rzeczywiście żartów nie było. Pewnego dnia zaczęły też znikać wszystkie moje zabawki. Szukałem ich wszędzie. Pytałem nawet sąsiadującego z moim terenem koguta czy nie widział moich zabawek, bo myślałem że to jego sprawka - że to za te poobgryzane pióra u kur i za wyjadanie karmy z kurnika.
Ale nie ! Kogut milczał, bocianów w tym roku nie było, więc monitoring podwórkowy nie działał. Nikt nic nie wiedział! A moje człowieki tylko mówili " będzie fajnie, będzie fajnie". Ale o co chodzi?!
I pewnego dnia moje zabawki się znalazły - na tylnym fotelu mojego samochodu. To była szybka akcja - wpadło kilkanaście ludziów, wyściskali mnie, mówili, że będą tęsknić a moje człowieki wsadzili mnie do auta, zapięli pas i zamknęli drzwi. Szok i niedowierzanie, straciłem kontrolę, przecież jeszcze chciałem pobiegać, kury pogonić, drzewo obsikać.
Kury szybko zorientowały się w sytuacji i zaczęły machać skrzydłami - że to niby na pożegnanie?!
Nie byłem w stanie już nic zmienić. Brama się zamknęła i pojechaliśmy.
I wyglądało to mniej więcej tak:
Usnąłem szybko, byłem już tym wszystkim zmęczony ......
c.d.n.
Dodaj komentarz